niedziela, 31 grudnia 2017

Blogowo- Czytelnicze Podsumowanie 2017 roku !!!

Witajcie ludziowie! Zostało niewiele czasu do 2018 roku, więc nie marnując czasu, zaczynam...


W dzisiejszym poście spróbuję ogarnąć umysłem moje wzloty i upadki w pisaniu bloga, a także powiem wam, jak wiele książek udało mi się przeczytać w tym roku. W drugiej części posta poznacie dżemik dla mojego sera, noc dla mojego dnia, chachę dla mojej samby- moją najlepszą przyjaciółkę, która jakimś cudem nadal mnie nie zrzuciła z balkonu, ani nie zamordowała w inny sposób. To ona właśnie dołączy do mnie i wspólnie ze mną będzie od jutra pisała tego bloga.
Oto podsumowanie:

  1. " Piękne istoty" - Kami Garcia, Margaret Stohl ✮✮✮✮✮✮
  2. " Anna May" - Agnieszka Opolska ✮✮✮✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  3. " Spójrz mi w oczy, Audrey" - Sophie Kinsella ✮✮✮✮✮✮✮✮✮ 
  4. "Wyśnione miejsca"- Brenna Yovanoff ✮✮ [recenzja]
  5. " Thorgal: Zdradzona czarodziejka" - Grzegorz Rosiński, Jean Van Hamme ✮✮✮✮✮✮✮
  6. "Fanfik" - Natalia Osińska ✮✮✮✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  7. "Opowieści z Akademii Nocnych Łowców" - Cassandra Clare i inni ✮✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  8. "Girl Online. Solo" - Zoe Sugg ✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  9. "Cud chłopak" - R.J. Palacio ✮✮✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  10. "Fatalna lista"- Siobhan Vivian ✮✮✮✮✮✮✮
  11. " Dom na wzgórzu" - Peter James ✮✮✮✮✮✮✮✮
  12. "Moje serce i inne czarne dziury" - Jasmine Warga ✮✮✮✮✮✮✮
  13. "Szninkiel" - Grzegorz Rosiński, Jean Van Hamme ✮✮✮✮✮✮✮✮
  14. " Martwa strefa" - Stephen King ✮✮✮✮✮✮✮
  15. "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań." - różni pisarze ✮✮✮✮✮✮✮ [recenzja]
  16. "Cztery płatki śniegu" - Joanna Szarańska ✮✮✮✮✮✮✮✮✮
To już wszystko! Bałabym się wchodzić głębiej w podsumowanie, nie wiadomo co mogłabym tam znaleźć. Teraz czas na to, by moje miejsce zajęła moja wspólniczka w zbrodni. 

Witajcie, drodzy czytelnicy Demetrii. Od teraz stajecie się też moimi czytelnikami. Zabrzmiało to, jak groźba, ale nie obawiajcie się. Pod wpływem naszej blogerki, dołączam się i zostaję współprowadzącą. Co to oznacza? Otóż, więcej tematów filmowych i nie tylko. Ale może trochę o sobie. Nazywam się Audrey Catriona. Jako wkraczająca w dorosłość istota, która czuje się na tym świecie, jakby przybyła z innej planety, całkiem sporo piszę i rysuję, czego próbkę wam tutaj udostępnię. Dużo swojego wolnego czasu spędzam na zgłębianiu tajników języka angielskiego i psychologii. Moja analityczna dusza nie pozwala mi przejść obok wielu rzeczy obojętnie. Interpretuję i kontempluję wszystko, nawet jeśli nie trzeba. Interesuję się kulturą brytyjską. Interesuję? Może lepsze byłoby określenie, że mam obsesję na punkcie Wielkiej Brytanii i wszystkiego, co z nią związane. Zawsze powtarzam, że powinnam się tam urodzić. Za tym idzie moje uzależnienie od herbaty, klasycznych kryminałów, deszczowej pogody i sarkastycznego humoru. Konkretnie, mój jakże skomplikowany narząd zwany mózgiem składa się z cytatów Shakespeara, rzewnych piosenek, Agathy Christie, ale przede wszystkim seriali BBC, czyli Sherlocka i Doctora Who. Tak więc znacie już tematykę postów, które wyjdą spod mojego pióra. Możecie się domyśleć, że Londyn jest dal mnie rajem na ziemi. Okazał się on jednak rzeczywisty. Wraz z Demetrią wybieram się tam na studia. Liczę na życzliwe powitanie z waszej strony. Mam nadzieję, że polubicie mnie, jak masło orzechowe galaretkę, bo tak szybko się mnie stąd nie pozbędziecie.



To już wszystko! My, Demetria i Audrey życzymy wam wszystkim przeżycia kolejnych 365 dni bezproblemowo, w przyjaznej atmosferze, a także żebyście trafiali tylko na świetne książki i mieli przyjemność z ich czytania. No i Szczęśliwego Nowego Yorku!!!

piątek, 29 grudnia 2017

5 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK 2017 ROKU, 1 ZMARNOWANY POTENCJAŁ ORAZ 1 GNIOT, KTÓRY POWINIEN SPŁONĄĆ W CZELUŚCIACH PIEKŁA!!!

Hejoł ludziki! Koniec 2017 roku zbliża się nieubłagalnie, to wiadomo. Dlatego właśnie, by przypomnieć sobie wszystkie dobre i złe chwile mojego czytelniczego roku 2017, postanowiłam zrobić to podsumowanie. Wybaczcie mi bezsens wielu zdań, które napiszę w tym poście, nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje. No dobrze, do dzieła!



OTO 5 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK 2017 roku...

1. " Cztery płatki śniegu" - Joanna Szarańska

Data przeczytania: 15.12.17
Ocena: 9/10
Recenzja pełna: brak

Od razu mówię, że nie mam zamiaru robić pełnej recenzji tej książki. Wprowadziła mnie ona w świąteczny klimat, przypomniała na czym polegają, a raczej na czym powinny polegać święta. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, przemknęłam przez nią niczym tornado zapoznając się z jej treścią. Udało mi się polubić bohaterów, nawet w jakimś stopniu się z nimi zżyłam. Do zakończenia też się nie mogę przyczepić, bo byłam szczerze zaskończona odkryciem mieszkańców kamienicy, która jest miejscem akcji całej powieści.
Nawet nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć, a co dopiero napisać chociażby trzy akapity na jej temat. " Cztery płatki śniegu" to książka warta przeczytania. Jeśli jesteście już po jej lekturze, to super. Jeśli nie, to myślę, że w okresie przedświątecznym zrobi ona na was największe wrażenie.



2. " Cud chłopak" - R.J.Palacio

Data przeczytania: 8.06.17
Ocena: 9/10
Recenzja pełna: http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/2017/12/wonder-rj-palacio-recenzja.html

Augie to niezwykły dziesięciolatek. W swoim krótkim dotychczasowym życiu przeszedł już kilkanaście operacji rekonstrukcji twarzy, by wyglądać choć trochę tak, jak inne dzieci. Mimo wszystko jednak jego wygląd odbiega od ogólnie przyjętych standardów.
Chłopiec do tej pory uczył się w domu, teraz jednak postanawia wraz z rodzicami, by pójść do szkoły. Spotyka się tam z nietolerancją kolegów z klasy, wyśmiewaniem i przezwiskami. Choć jest to raniące, August ma coś, czego nikt nie może mu odebrać - wewnętrzną siłę, pogodne usposobienie i zazwyczaj niezwykle trafny sarkazm. Staje w szranki z oprawcami i z pomocą sprzymierzeńców pokazuje, że wygląd nic nie znaczy, jeśli ma się piękne wnętrze.
" Wonder" to cudowna książka mówiąca o dorastaniu, pokonywaniu własnych słabości i konfrontacji z brakiem akceptacji ze strony rówieśników. Jest niesamowicie wzruszająca, skłaniająca do refleksji nad tym, co tak naprawdę definiuje człowieka- wygląd, czy to jaki jest? Postaci w tej powieści nie da się nie lubić, a główny bohater, choć czasem denerwujący przez swój egoizm, jest dzieckiem, które chciałoby się chronić na wszystkie możliwe sposoby. Auggie to wyjątkowy chłopiec, który mimo przeciwności losu i wielu przeciwników, pokazuje że warto być sobą i niezależnie od tego, co mówią inni uwalniać swój wewnętrzny głos i wypowiadać się, chociażby w obronie własnej.
Auggie to fikcyjna postać, ale w prawdziwym świecie istnieje równie wyjątkowa osoba- Lizzie Velasquez, do której kanału na Youtube was odsyłam: Kanał Lizzie


3. " Fanfik" - Natalia Osińska 

Data przeczytania: 17.03.17
Ocena: 10/10

Szesnastoletnia Tosia ubrana jest w śliczną sukienkę, idealnie długie i piękne włosy przytrzymuje ręką. Wygląda jak księżniczka i... właśnie klęczy nad ubikacją wymiotując. Nienawidzi swojego życia. Nienawidzi ludzi w swojej szkole, a tym bardziej nienawidzi samej siebie. Uważa, że jest nienormalna. Szalona! Żeby zapobiec byciu jeszcze dziwniejszym bierze ona tabletki. Małe tabletki, od których czuje się otępiała i nie może myśleć. Chciałaby żyć inaczej, ale nie ma pojęcia jak. 
Co się stanie jeśli któregoś dnia nie weźmie lekarstwa? Jaką tajemnicę charakteru dziewczyny skrywają pigułki?  
Uwielbiam tę książkę. Po prostu ją ubóstwiam. Nie jest idealna, ale jest niezwykle wciągająca, a poza tym, jak już mówiłam, porusza wiele trudnych tematów takich jak niepewność własnego ja, niezrozumienie ze strony opiekunów i szkolnego społeczeństwa, chęć zmiany świata i jego poglądów. Jej mocną stroną są dialogi, które są przezabawne, a sarkazm bohaterów to totalnie... sztos!



4. " Spójrz mi w oczy, Audrey" - Sophie Kinsella

Data przeczytania: 10.03.17
Ocena: 9/10
Pełna recenzja: już niebawem

" Spójrz mi w oczy, Audrey" to powieść o nastoletniej Audrey, której mózg podpowiada, że wszystko, co nieznane oznacza zagrożenie. By nie utrzymywać z nikim kontaktu wzrokowego, nosi czarne okulary i nigdy ich nie zdejmuje. To książka o dziewczynie, która musi odnaleźć siebie, podejmując walkę z samą sobą, z własnym chorym umysłem i lękami, które nie pozwalają jej żyć normalnie. 
Audrey jest ciekawą postacią, z którą zdecydowanie czuję więź. Nie żałuję zarwanej nocy, którą przeznaczyłam na przeczytanie historii tej bohaterki. Jedyne czego żałuję, to nie posiadania tej książki w mojej kolekcji. Chociaż w sumie, to dobrze. Zakupię jej oryginalną wersję i przeczytam ją jeszcze raz, po angielsku. Będę mogła porównać tłumaczenie z pierwotnym zamysłem i sprawdzić, jak wiele rzeczy zostało zmienionych. 



5. " Anna May" - Agnieszka Opolska

Data przeczytania:  19.02.17
Ocena: 10/10
Pełna recenzja: http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/2017/02/anna-may-agnieszka-opolska-recenzja.html

Anna May jest studentką historii sztuki. Radzi sobie całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że jest całkowicie spłukana. Chcąc zarobić trochę pieniędzy próbuje swoich sił w castingu modelingowym. Jak się jednak okazuje, jej pracodawcą ma być nie fotograf, czy projektant, a malarz, poszukujący modelki do serii portretów. 
Tymczasem trafia do niej paczka z rzeczami jej zmarłej matki. Przeglądając pamiątki odkrywa, że może nie jest sama na świecie, tak jak do tej pory myślała. Otwiera tym samym drzwi tajemnicy jej pochodzenia. W poszukiwaniu samej siebie pomogą jej sojusznicy i przyjaciele- Lucas, Adam i Ida. 
Czy dziewczyna odkryje kim tak naprawdę jest? Czy odegna od siebie demony przeszłości? 
To pierwsza książka autorstwa Agnieszki Opolskiej, jaką miałam przyjemność przeczytać. Zakupiłam kolejną powieść, której recenzji możecie wyczekiwać, choć nie jestem pewna, kiedy się z nią zapoznam. Mam nadzieję, że zrobię to w niedługim czasie, bo " Anną May" byłam i wciąż jestem zachwycona. To książka tak okropnie wciągająca, niesamowita, z genialnymi bohaterami i fabułą nie z tej Ziemi! Arcydzieło!



OTO 1 ZMARNOWANY POTENCJAŁ...

" Nie poddawaj się" - Rainbow Rowell
 
Data przeczytania: 23.01.17
Ocena: 6/10

Nawet nie ma sensu opowiadać fabuły, bo nie ma ona żadnego sensu. Książka ma ponad pięćset stron, a dwie trzecie można by spokojnie wywalić i kompletnie nic by się nie stało! Prócz wątku Simona i Baza, których romans jest pocieszeniem dla czytelnika, cała reszta wątków i fabuła kręcąca się wokół nich to zbrodnia, za którą powinno się autorkę skazać. Gdyby Pani Rowell wycięła te kilka Snowbazowych rozdziałów i skleiła je w całość bez tworzenia całego tego tła ze Szkołą Czarodziejów Watford oraz dramy wiecznie skłóconych magicznych rodów,  książka byłaby super. Powiem szczerze, że " Nie poddawaj się" zostało spieprzone przez autorkę tak jak moja pomidorowa przeze mnie- obie zapomniałyśmy o tym, że co za dużo, to nie zdrowo. Ja dodałam zbyt dużo pieprzu, ona zbyt wiele wątków i zbyt wielu bohaterów. W ostatecznym rozrachunku obie otrzymałyśmy to samo- nie zjadliwy, nadający się tylko do poświęcenia w piekle twój, którego należałoby się pozbyć. I to właśnie jest bardzo, bardzo przykre i raniące.



A OTO GNIOT, KTÓRY POWINIEN SPŁONĄĆ W CZELUŚCIACH PIEKŁA!!!

" Wyśnione miejsca" - Brenna Yovanoff

Data przeczytania:
Ocena: 2/10

Słuchajcie, zacznę od tego, że nie mam pojęcia, dlaczego w recenzji oceniłam ją jako 4 na 10. Ona na to nie zasługuje, dlatego właśnie tutaj ocenię ją tak, jak oceniona być powinna.
To coś to książka tak głupia, nudna, denerwująca, pełna dziwnych, wywołujących cringe sytuacji i bohaterów, których nie da się znieść. To gniot nad gnioty, okropność nad okropnościami i z pewnością jej wartość można ocenić umieszczając ją na osi, pomiędzy " 50 twarzy Graya", a " Wiecznymi wygnańcami ". Już nigdy w życiu nie ruszę tego czegoś, chociażby kijem i wam również radzę trzymać się z daleka.




No, to już totalnie, na maksa koniec końców. Tak wygląda moje podsumowanie najlepszych i najgorszych książek roku 2017. Mam nadzieję, że w 2018 uda mi się przeczytać więcej książek takich jak " Wonder", czy " Anna May" i zdecydowanie mniej takich gniotków jak " Wyśnione miejsca".
A wy? Czy w 2017 przeczytaliście którąś z książek, które wymieniłam? Jeśli nie, to jakie książki zrobiły na was najlepsze oraz najgorsze wrażenie?

wtorek, 26 grudnia 2017

#78: Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań ( zebrała Stephanie Perkins) - recenzja

Hej ludziki! Mam nadzieję, że macie na podorędziu kocyk i herbatkę, bo ten post będzie dość długi, ponieważ mam zamiar ocenić każde opowiadanie z osobna. Jednakże, w większości przypadków nie będę przybliżała wam ich fabuły, gdyż czegokolwiek bym nie zdradziła, byłby to spojler.
No, to zaczynajmy!

Oryginalny tytuł: My true love gave to me. Twelve holiday stories.
Autor: wielu autorów
Tłumacz: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 432


" Północ" - Rainbow Rowell

Opowiadanie przeciętne, za krótkie i nie pozwalające na bliższe poznanie bohaterów.

" Dama i lis" - Kelly Link

No i po co tyle wątków! Tak, największym problemem tego opowiadania jest wielowątkowość. Fabuła jest interesująca i gdyby autorka umiejętnie rozwinęła każdy z poruszonych wątków, mogłoby z tego wyjść coś niesamowitego. Tymczasem wątek tytułowej Damy i lisa pozostaje tak naprawdę całkiem niezrozumiały i zbyt ogólny, jeśli można tak powiedzieć. Choć czytelnik dowiaduje się dużej części historii życia głównej bohaterki, nie ma to żadnego związku z dziwnym mężczyzną ( lisem) pojawiającym się kiedy pada śnieg. Co więcej, połączenie tych dwóch części ( tak, z tego opowiadania można by stworzyć dwie dużo bardziej logiczne historie) jest kompletnie znikąd wzięte... Naprawdę ciężko jest to czytać, a jeszcze ciężej jest o tym pisać. Gniot i tyle!

" Anioły na śniegu" - Matt de la Pena

Przykład tego jak stworzyć krótką historię z niezwykłymi i co ważniejsze nie płaskimi bohaterami. " Anioły na śniegu" nie są stuprocentowo łatwą i przyjemną opowieścią. Choć opowiadanie rozgrywa się w święta, a dokładniej w Boże Narodzenie, to nie mówi ono o wyidealizowanym obrazie świąt, jaki przyjęło się pokazywać w wielu tekstach kultury. Główny bohater- Sky, zamiast spędzać ten czas z rodziną, opiekuje się kotem swojego szefa. Nie ma pieniędzy, burczy mu w brzuchu, boi się że przez jego meksykańskie pochodzenie ludzie z uczelni zaczną go gorzej traktować, a jedynym pocieszeniem jest gitara szefa, na której utalentowany muzycznie Sky może sobie pobrzdąkać. Haley to totalne przeciwieństwo chłopaka- blond włosy, porcelanowa cera, piwne oczy, półki w jej kuchni pełne są jedzenia itd. Ale ona też ma swoje problemy- nie wraca do domu na święta przez brak biletu lotniczego, a w jej mieszkaniu brakuje wody. Mimo przeciwieństw, młodzi ludzie postanawiają współdziałać i jakoś przeżyć ten czas.
Opowiadanie nie skupia się na romansie, a mówi o tym, co w święta najważniejsze- o wzajemnej pomocy, dzieleniem się tym co mamy z tymi, którym tego brakuje oraz najważniejszej rzeczy- o tym, żeby nie być w święta samemu.

" Gwiazda polarna wskaże ci drogę" - Jenny Han

Wielki plus za ciekawy pomysł na fabułę. W końcu, kto nie chciałby być wychowywanym przez Świętego Mikołaja, tak jak główna bohaterka tego opowiadania. No, ona jest właśnie takim wyjątkiem ale...
Mimo wszystko uważam, że choć opowiadanie dość przyjemnie się czyta, to czegoś mu brakuje. Nie wiem, może znów czepiam się o otwarte zakończenie. Niestety, piętą achillesową tej historii jest nie tylko to nieszczęsne zakończenie ale też romans między główną postacią, a jednym z elfów, który ewidentnie jest tylko jednostronnym zadurzeniem nastolatki, niczym więcej.

,,Jeśli nosisz w sobie magię, powinieneś chronić ją przez całe życie, bo kiedy raz pozwolisz jej zniknąć, już nigdy nie powróci. "

" Cud Charliego Browna" - Stephanie Perkins

Opowiadanie Stephanie Perkins jest niezwykle urocze. Jednocześnie porusza trudne tematy związane z posiadaniem rodziny na boku oraz przekładania pomocy bliźnim nad własne życiowe problemy, również finansowe. Marigold- główna bohaterka, to dziewczyna skryta i nieśmiała ale pewna tego, co chce robić w życiu i do czego dąży. North z kolei wydaje się być wiecznie pozytywnym, radosnym chłopakiem bez problemów. Marigold z początku planuje zapytać tylko o użyczenie przez niego jego głosu do zdubbingowania stworzonej przez nią animacji, ale koniec końców dziewczyna kupuje choinkę, do której przetransportowania swoją pomoc oferuje North. Tak to się wszystko zaczyna i jak można się domyślić, kończy się bardzo pozytywnie, a tym bardziej wrażliwym czytelnikom może się nawet łezka w oku zakręcić.
Ciekawy fakt: kontynuację historii Marigold i Northa można przeczytać w zbiorze opowiadań " Ktoś mnie pokocha", na stronie 151. Opowiadanie ma tytuł " Za półtorej godziny skręć na północ".

" Kryzysowy Mikołaj" - David Levithan

Nie mam czego wytknąć tej historii, ale to nie znaczy, że mi się podobała. Nie zrobiła ona na mnie większego wrażenia, czasem mnie nudziła, więc w związku z jej przeciętnością nie mam zamiaru się nad nią rozwodzić.

" Krampuslauf" - Holly Black

Niesamowicie zabawne opowiadanie pełne magii, przystojnych i niebezpiecznych braci Świętego Mikołaja, a także ekstrawaganckich imprez o małym budżecie organizatorów, zdradliwych chłopaków i pomocnych przyjaciółek. Nic dodać, nic ująć. Uwielbiam tę historię.

" Coś ty narobiła, Sophie Roth?" - Gayle Forman

Jedno z najlepszych opowiadań z tego zbioru. Sophie Roth, która dzięki pomocy kolegi Russela stara się nadrobić jakoś stracone dni Chanuki, przy okazji zdając sobie sprawę, że skupiając się na tym jak bardzo różni się od ludzi na swoim uniwerku, odbierała każde stwierdzenie jako negatywną jej ocenę, czasami mylnie. Oczywiście nie będzie spojlerem jeśli powiem, że Sophie i Russel okazują się być dla siebie stworzeni, a opowiadanie kończy się ich pocałunkiem. W końcu jest to opowiadanie o miłości, jak inaczej mogłoby się zakończyć? Chciałabym wiedzieć, jak potoczyły się losy tej dwójki, bo bardzo ich polubiłam.

" Jezus Malusieńki leży wśród wojenki" - Myra McEntire

Czytanie tego opowiadania było przyjemnością, ubawiłam się przy nim po wsze czasy. Jest to historia złego chłopaka, który w ramach prac społecznych pomaga w przygotowaniu jasełek. To świąteczna opowieść, więc gdy przedstawienie zaczyna się sypać, bad boy ratuje sytuację odkupując swoje winy i przy okazji zdobywając wymarzoną dziewczynę. Urocza opowieść, choć powód dla którego Vaughn zachowywał się w taki, a nie inny sposób nie jest taki uroczy. Okazuje się, że jego żarty, niekiedy niebezpieczne dla otoczenia były niczym innym jak chęcią zwrócenia na siebie uwagi, której nie dostawał od swoich bliskich.
Zdecydowanie jest to jedno z moich ulubionych opowiadań.

" Witamy w Christmas w Kalifornii" - Kiersten White

Żadna z historii z tej książki nie wprawi was w świąteczny nastrój tak, jak ta! Wypełniona jest ona pierniczkami, rodzinną atmosferą, młodymi uroczymi kucharzami i puddingiem ryżowym. Poza tym, możecie spodziewać się morderczego Mikołaja, knajpki w miejscu, którego nawet Google Maps nie potrawi zauważyć oraz poruszania tematów takich jak przemoc w związku i problemy rodzinne. Opowiadanie wielowątkowe, wciągające, w niesamowicie świątecznym klimacie. Jeśli warto z jakiegoś powodu sięgnąć po " Podaruj mi miłość", to chociażby dla tego opowiadania.

,,Przez całe życie miałam wokół siebie ludzi, którzy robili dla mnie wyjątkowe rzeczy, nawet jeśli tego nie zauważałam. A ty tak bardzo się starałeś, żeby każdy (...) poczuł się szczęśliwy. Więc... kto sprawia, że ty czujesz się szczęśliwy?"

" Gwiazda Betlejemska" - Ally Carter

Choć uważam, że opowiadanie jest... okej, to mimo wszystko jego tematyka jest okropnie powtarzalna i schematyczna- motyw gwiazdy, artystki która ucieka od swojego życia, podając się za kogoś innego. Na myśli przychodzi mi wiele książek i filmów o takiej fabule.
Mówiąc krótko, opowiadanie nie było złe, choć niestety nie mogę też powiedzieć, że było dobre.

" Dziewczyna, która obudziła śniącego" - Laini Taylor

Opowiadanie częściowo stylizowane na baśń. Autorka wykreowała od podstaw świat po zarazie, skupiając się na wydarzeniach rozgrywających się w obrębie jednej wyspy. Opisuje społeczeństwo podzielone według hierarchii zarobków oraz pochodzenia. Główna bohaterka- Neve, należy do najniższej warstwy, jest tzw. dzieckiem zarazy, czyli dzieckiem, którego rodzice zmarli podczas zarazy. Życie dzieci takich jak ona jest z góry zaplanowane- dziewczynki zajmują się haftowaniem, a chłopcy uczą się rolnictwa. Kiedy dziewczynki osiągają konkretny wiek, zaczynają się do nich zalecać mężczyźni z wyspy, w większości dużo starsi od nich. Dziewczyny przyjmują adoratorów, żeby mieć jakieś szanse na lepsze życie. Neve jednak nie chce być czyjąś żoną, czy raczej podwładną przez resztę życia. W dodatku, jej adoratorem jest znany wielebny, okrutny człowiek i potrójny wdowiec. Prosi więc jednego z dawnych bóstw- Wiszę- o pomoc, budząc tym uśpionego od lat boga.
Nie będę wam opowiadała, co było dalej, bo uważam że tę historię warto przeczytać. Bohaterowie są dobrze wykreowani, po przeczytaniu opowiadania można stworzyć portret psychologiczny postaci. " Dziewczyna, która obudziła śniącego" to opowiadanie całkiem inne od reszty historii w tym zbiorze. Jest zdecydowanie wyjątkowe i warto się z nim zaznajomić.


Podsumowując, siedem z dwunastu opowiadań było naprawdę dobre i wprawiające w świąteczny nastrój. Cała reszta była zwyczajnie przeciętna albo słaba. Nie wiem, czy dla siedmiu opowiadań warto jest wydawać prawie czterdzieści złotych. Jeśli jednak macie możliwość zapoznać się z tą książką za pośrednictwem biblioteki, to zróbcie to. Choćby dla tych siedmiu opowiadań. I dla okładki, która jest po prostu prześliczna!

OCENA: 7/10


piątek, 22 grudnia 2017

#77: Wonder ( R.J. Palacio) - recenzja.

Hej ludziki! Nareszcie wolne! Jeju, czuję się tak okropnie zmęczona mimo, że zdążyłam się już dzisiaj zdrzemnąć. Myślę, że będę jutro spała do południa. No, prawdopodobnie mama zagoni mojego wewnętrznego lenia do roboty. W końcu, święta to również wielkie porządki, nie? Przecież nie da się postawić pięknej choinki w kompletnym bałaganie.
Dziś przychodzę do was z recenzją książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i która, choć skierowana głównie do dzieci i nastolatków, powinna trafić do każdego. Oto " Wonder", a w polskim tłumaczeniu "Cud chłopak".
W związku z tym, że czytałam tę powieść po angielsku, będę używała jej oryginalnego tytułu.

Oryginalny tytuł: Wonder
Autor: R.J. Palacio
Tłumacz: Maria Olejniczak- Skarsgard
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania:  2014
Liczba stron: 416

Augie to niezwykły dziesięciolatek. W swoim krótkim dotychczasowym życiu przeszedł już kilkanaście operacji rekonstrukcji twarzy, by wyglądać choć trochę tak, jak inne dzieci. Mimo wszystko jednak jego wygląd odbiega od ogólnie przyjętych standardów.
Chłopiec do tej pory uczył się w domu, teraz jednak postanawia wraz z rodzicami, by pójść do szkoły. Spotyka się tam z nietolerancją kolegów z klasy, wyśmiewaniem i przezwiskami. Choć jest to raniące, August ma coś, czego nikt nie może mu odebrać - wewnętrzną siłę, pogodne usposobienie i zazwyczaj niezwykle trafny sarkazm. Staje w szranki z oprawcami i z pomocą sprzymierzeńców pokazuje, że wygląd nic nie znaczy, jeśli ma się piękne wnętrze.

" Wonder" była naprawdę niezwykłą książką, przy której nie raz uroniłam łezkę. Jej realizm i to, w jaki niepodkolorowany sposób została pokazana sytuacja, w jakiej znalazł się August, były bardzo poruszające. Fabuła była spójna i każdy zwrot akcji wynikał z tego, co działo się przed nim. Mimo wszystko, mam kilka uwag. Powieść podzielona jest na kilka segmentów, każdy z nich to dalsza część historii Augusta, tylko opowiadana z innej perspektywy. Na plus jest fakt, że dzięki takiemu zabiegowi miałam szansę na poznanie myśli różnych bohaterów, a co za tym idzie na lepsze zrozumienie ich charakterów. Minusem jest to, że czasem taka powtórka z rozrywki, powtórne czytanie o tym samym jedynie opisywanym przez inną postać powodowało w mojej głowie mętlik, który w niezwykle irytujący sposób przeszkadzał mi w pochłanianiu kolejnych rozdziałów, gdyż nie mogłam się skupić.

,, Jeśli możesz dać dowód albo swojej racji, albo dobroci, daj dowód swojej dobroci. "

Prócz tego przyczepię się jeszcze do jednej rzeczy, a mianowicie do zakończenia. Słuchajcie, sama byłam w podobnej sytuacji, co August- mnie też przez wiele lat dręczyli rówieśnicy, tyle że z innego powodu. Nie ma to teraz znaczenia. Chodzi mi o to, że nie potrafię wyobrazić sobie moich byłych oprawców stających w mojej obronie. Może nie mam takiej wiary w możliwość przemiany w drugim człowieku, ale mnie taka sytuacja wydaje się zwyczajnie mało realistyczna. Dlaczego o tym mówię? Właśnie coś takiego dzieje się w ostatnich rozdziałach tej powieści. No dobrze, może nie będę wchodziła w szczegóły, ale mam nadzieję, że nie obrazicie się jeśli zdradzę, że " Wonder"  kończy się spektakularnym happy endem. Według mnie zakończenie jest wyidealizowane i nierealne, tym bardziej biorąc pod uwagę wszystko, co musiał przeżywać główny bohater na kartach tej książki.
To wszystko, co mogłam złego powiedzieć. Prawda jest taka, że mimo tych dwóch mini minusów " Wonder" to książka, którą zdecydowanie każdy powinien przeczytać. To powieść o dorastaniu, pokonywaniu własnych słabości i uprzedzeń społeczeństwa. To historia, która pokazuje, że nie ważne jak wyglądamy na zewnątrz, bo to co mamy w środku, to jakimi ludźmi jesteśmy, liczy się o wiele bardziej.

,, Wszyscy powinniśmy przynajmniej raz w życiu dostać owację na stojąco, bo przecież każdy z nas zwycięża ten świat."

Augie był postacią, której może czasami nie rozumiałam, ale którą niesamowicie polubiłam. Jego poczucie humoru, sarkastyczne odpowiedzi i dystans do samego siebie i swojego wyglądu, ale też wrażliwość były czymś niezwykłym. Czułam, że mogę szczerze nazwać go bratnią duszą. Miał on chwile, gdy wyłaził z niego mały egoista, ale byłam w stanie to zrozumieć. W końcu, przez całe życie wszyscy latali wokół niego, przybiegając na każde jego zawołanie. Dopiero po pójściu do szkoły powoli zaczynało się u niego aktywować myślenie o innych, nie tylko o sobie. Dopiero wtedy tak naprawdę zaczął dostrzegać problemy osób ze swojego otoczenia.
Mam też wrażenie, że mimo swojej wysokiej inteligencji, August przez długi czas nie dawał po sobie poznać jak wiele rozumie z tego, co się dzieje wokół niego. Dlatego jego rodzice traktowali go dziecko dużo młodsze i dlatego właśnie tak wielki szok wywołała w nich szczerość syna, jego dojrzałość oraz otwartość, z jaką mówił o swoich emocjach i przeżyciach.

,, Największym człowiekiem jest ten kto swoją siłą potrafi porwać najwięcej serc, okazując swoje serce."

Bardzo podoba mi się postawa siostry głównego bohatera wobec sytuacji, w której znalazła się tak naprawdę cała jej rodzina. Dopóki nie weszła w nastoletni wiek, bez marudzenia i jakiegokolwiek sprzeciwu przyjmowała każde powierzone jej zadanie. Opiekowała się Augustem, broniła go jak lwica, ale w głębi serca miała pretensje do brata i to właśnie one jako pierwsze wyszły na jaw przy jej wybuchu emocji. Nie dziwię się jej, bo tak właściwie, to przez chorobę brata została siłą rzeczy zepchnięta na drugi plan. Zachowywała się odpowiednio do sytuacji- jej problemy były niczym w porównaniu do tych Augusta ale nie była wiele starsza od swojego brata, też była dzieckiem i tak jak każde dziecko potrzebowała bliskości i zrozumienia rodziców, których nie dostawała, bo cała uwaga skupiona była na Augiem. Dlatego nie mam do niej pretensji, że w końcu wybuchła i powiedziała, co ją trapi. Była dobrą siostrą i córką, ciekawym charakterem i zasługuje na takie samo uwielbienie, co August.

Książka porusza wiele wątków i multum różnych spraw. Nie będę każdego z nich omawiała osobno, by nie odbierać wam radości z czytania tejże genialnej powieści. Polecam wam " Wonder", czy inaczej " Cud chłopaka" z całego mojego serducha. Mam nadzieję, że zapoznacie się z tą historią jak najszybciej, tym bardziej że bodajże w tym miesiącu do kin wchodzi jej ekranizacja.
Tymczasem żegnam się z wami i życzę miłej nocy, albo miłego dnia :)

OCENA: 9/10

sobota, 16 grudnia 2017

Świąteczny Berek Książkowy TAG!!!

Witajcie ludziki! Coraz bliżej święta. Cieszycie się? Ja nie mogę się doczekać!!! Siedzę jak na szpilkach czekając na babciną rybę po grecku, kompot z suszu i barszcz z uszkami. Szkoda tylko, że śniegu brakuje, ale może jakiś cud się stanie i śnieg jeszcze spadnie.
Zanim jednak to się stanie, wprowadzę was i siebie przy okazji w klimat świąt, robiąc Świąteczny Berek Książkowy TAG. Troszkę zmienię zasady i do niektórych kategorii dopasuję filmy, ale myślę, że nie będzie wam to przeszkadzało. Zaczynajmy!



1. Kapcie, kominek, kakao- lektura na zimowe wieczory.

Nie jestem w stanie wybrać jednej książki, ani filmu. Dobrze wiem jednak, że nic tak nie robi nastroju ( prócz kapci, kominka albo świeczki oraz kakałka) tak, jak dobry serial. Myślę, że każdy z was ma swój ulubiony serial, który moglibyście oglądać rok w rok, raz za razem i to właśnie on byłby najlepszym wyborem na zimowe wieczory. Choć moja mama pewnie powiedziałaby, że najlepszym serialem na zimę jest " Gra o Tron". Wiecie, "Winter is coming" i te sprawy...
Mój tegoroczny wybór to " Teen Wolf", w którym to serialu jestem całkowicie zakochana i na pewno powstanie oddzielny post o nim. Jak skończę oglądać po raz sama-nie-wiem-który ten serial, na stówkę chwycę za anime "Yuri on Ice".



2. Śnieg- bohater, na myśl o którym robi ci się zimno.

Dementorzy to dziwne stwory, ale jedno o nich wiem na pewno- są okropni i niezwykle mnie przerażają. Kojarzą mi się ze stanami depresyjnymi, które dobrze znam i całym smutkiem, który czasem przygniata człowieka. Poza tym, są dla mnie uosobieniem nieuchronnie nadchodzącej matury, której strasznie się obawiam. Ale wiecie, co cię nie zabije, to cię wzmocni... no, chyba że to coś wyssie z ciebie duszę. Dokładnie tak jak matura z rozszerzonej wiedzy o społeczeństwie.



3. 12 dań- potrawa z książki, która powinna się znaleźć na twoim świątecznym stole.

Może nie jest to potrawa z książki, ani też nie należy ona do świątecznych przysmaków, ale bardzo bardzo chciałabym spróbować czegoś, co zwie się Ratatouille. Jeśli jeszcze nie skojarzyliście, to chodzi mi tutaj oczywiście o warzywne danie przygotowane przez szczurka Ramy'ego, które powaliło na kolana najbardziej negatywnie nastawionego krytyka w całym Paryżu! Po prawdzie moja mama zrobiła raz ratatuję, ale moim marzeniem jest spróbować jej takiej, jaką ją mogłam zobaczyć w filmie animowanym " Ratatuj".



4. Renifer- bohater, który jest wspaniałym towarzyszem.

Chociaż jestem stuprocentową kociarą, muszę przyznać, że najlepszym przyjacielem i towarzyszem człowieka jest... pies! Tak, dokładnie. Nie ma bardziej oddanej istotki niż pies. Na przykład taki jak bohater książki " Był sobie pies", którą mam nadzieję przeczytać w najbliższym czasie.



5. Kolędy- bohater, z którym chciałabyś pośpiewać świąteczne piosenki.

Chciałabym pośpiewać z każdą z disneyowskich postaci. Tak, wiem, pewnie nie tylko ja. W bajkach Disneya nie ważne jest, gdzie się znajdujesz. Zawsze znajdzie się powód do zaśpiewania jakiegoś utworu i myślę, że świąteczne piosenki nie byłyby wyjątkiem. Wyobrażacie to sobie? Stoicie sobie spokojnie na przystanku autobusowym, a tu nagle podchodzi do was banda księżniczek disneya i cała ta chmara zaczyna napierpypać czterogłosem "Nie było miejsca dla ciebie". Trochę dziwaczna sytuacja, nie?



6. Pod choinkę- książka lub seria, którą chciałabyś dostać w prezencie.

Odkąd stwierdziłam, że będę wyprzedawała swoje zbiory i nie nabywała nowych książek, literatura nie znajduje się na liście prezentów. Zamiast tego bardzo chętnie przygarnęłabym na przykład wszystkie sezony " The Flash" albo " iZombie" na DVD. Miałabym co oglądać w ferie :)



7. Wigilia- książka, która przepełnia Cię rodzinną atmosferą.

Książką, która najbardziej na świecie przepełnia mnie rodzinną atmosferą jest zbiór tekstów kolęd i pastorałek. Nic nie daje mi większej radości niż wspólne śpiewanie z moją babcią, mamą i siostrą. Tym bardziej, że każda z wymienionych osób ma dość dobry słuch muzyczny, więc nasze śpiewy zazwyczaj nie są wyciem. No, chyba że zaczynamy śpiewać " Bóg się rodzi". Tego się po prostu nie da czysto zaśpiewać. Zawsze coś jest nie tak.



8. Boże Narodzenie- anegdotka związana z tobą, świętami i książkami.

Może nie będzie to anegdotka związana z książkami, ale zdecydowanie jest to związane ze świętami. Jak już mówiłam, nic nie daje mi większej radochy niż wspólne śpiewanie z rodziną. Najlepiej z nas wszystkich śpiewał mój dziadek, który niestety już nie żyje i to za jego interpretacjami kolęd najbardziej będę tęskniła w te święta. Zawsze gdy dziadzio zapominał słów, wkraczał na magiczny teren kultowego już " na na na" lub też " ta ta ta". A to, że tekstu zapominał bardzo często, to już inna sprawa. Rok w rok jego śpiewy robiły furorę, stały się kultowe i będzie mi ich brakowało.



9. Sylwester- miejsce, świat książkowy, w którym chciałbyś świętować ten dzień/noc.

Hmmm, chyba nie mam takiego miejsca. Wiadomo, mogłabym wybrać jakieś zaśnieżone miejsce, bo w Polsce śniegu tyle co kot napłakał. Może wybrałabym spędzenie świąt i Sylwestra z szaloną rodziną Wesleyów, albo w jakimś niesamowitym świecie, w którym nie miałabym problemów, a przystojni mężczyźni wilkołaki albo wampiry lgnęli by do mnie jak ćmy do światła. Mimo wszystko jednak niczego nie wybiorę, bo wszędzie dobrze, ale w domu i tak najlepiej. Poza tym już się umówiłam na kakao z piankami i wspólne oglądanie filmów z przyjaciółką, która by mnie chyba zamordowała, gdybym tylko postanowiła pójść gdzieś indziej. Nawet gdyby to miała być Grenlandia.



10. Nowy Rok- książka, która ładuje twoje baterie nadzieją.

Jestem w klasie maturalnej. Dla mnie nie ma nadziei. Koniec i kropka.




To już totalnie wszystko na dzisiaj! A jakie wy macie plany na Sylwestra? Dajcie znać! 

poniedziałek, 11 grudnia 2017

#76: Anna i Pocałunek w Paryżu ( Stephanie Perkins)- recenzja

Hejka ludziki! Dziś recenzja książki, którą przeczytałam ( i zrecenzowałam na brudno) dobre trzy lata temu. Dziwne, że do tej pory nie udało mnie się wstawić tej recenzji. No nic, ważne że udało mi się znaleźć tę notatkę. Oto, co wtedy naskrobałam. Jeśli będę chciała jakąś informację uaktualnić, to zaznaczę dany fragment na czerwono. Do dzieła!

Długo wzbraniałam się przed przeczytaniem tej książki. Obawiałam się, że będzie to zwykła bajeczka o miłości, czy raczej zadurzeniu szarej myszki w super popularnym chłopaku, który dziwnym trafem zaczyna się nią interesować. Mimo wszystko postanowiłam się przełamać i doznałam szoku! Ale co właściwie tak mnie zszokowało?

Oryginalny tytuł: Anna and The French Kiss
Autor: Stephanie Perkins 
Tłumacz: -
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 368

Wybaczcie, że znów posłużę się opisem z Lubimy Czytać, ale powiem szczerze, że umykają mi pewne części fabuły tej powieści i nie chcę napisać o czymś, czego w niej nie ma.

,,Każda siedemnastolatka byłaby wniebowzięta, gdyby ojciec postanowił wysłać ją na rok do Paryża. Ale Anna jest szczęśliwa w Atlancie – ma fajne liceum, najlepszą przyjaciółkę i chłopaka… no prawie. Więc nie skacze do góry z zachwytu. Paryż wcale jej się nie podoba – dopóki w nowej szkole nie pozna Eti enne’a. Eti enne jest superparyski, megaprzystojny i ma wszystko – niestety, z dziewczyną włącznie. Ale przecież w Paryżu każde marzenie może się spełnić. Czy najbardziej romantyczny rok w najbardziej romantycznym mieście świata zakończy się tak wyczekiwanym przez Annę najbardziej romantycznym pocałunkiem ? "

Powieść wciągnęła mnie w swój świat już od pierwszej strony. Nim doszłam do połowy, pochłonęła mnie tak bardzo, że już nie umiałam się od niej oderwać. Z uwagą i zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, raz za razem marszcząc brwi w akcie zaciekawienia, frustracji, czy wściekłości. Fabuła tej książki wydaje się być banalna i w dużym stopniu taka jest, ale w trakcie czytania ta banalność nie jest taka rażąca. Powieść zawiera niezwykle zabawne dialogi i sytuacje, które są takim promyczkiem wśród ponurych fragmentów. Dzięki temu obie strony idealnie się równoważą, raz wywołują u czytelnika radość, śmiech i sprawiają, że na twarzy pojawia się banan, a raz napinają atmosferę do granic wytrzymałości, powodując płacz, nieposkromioną złość i chęć rozszarpania na strzępu pierwszej osoby, która ośmieli się przerwać nam czytanie. Roztapia nawet najbardziej rozważne i skamieniałe serca sprawiając, że choć na chwilę przechodzą one na romantyczną stronę mocy. Serio, nie potrafię zrozumieć, dlaczego tyle zwlekałam z zapoznaniem się z nią.

Nie raz słyszałam, że "Anna i Pocałunek w Paryżu" jest niezwykle prawdziwa, pokazuje młodzieńczą miłość taką, jaka jest naprawdę. Czy się z tym zgadzam? I tak i nie. Jestem realistką, wiem że gdy jakaś dziewczyna- zwykła, przeciętna nastolatka- zakochuje się w jakimś nie byle jakim lecz najprzystojniejszym, najmilszym i najbardziej lubianym chłopaku, to rzadko kończy się to wielką miłością i wspólnym życiem. Zazwyczaj taki koleś nawet nie wie, że ona istnieje, a co dopiero odwzajemnia jej uczucia! To się zdarza niezwykle rzadko, raz na milion, prawie w ogóle. Książka jest więc nie do końca realistyczna i muszę z przykrością stwierdzić, że powiela niektóre schematy typowych młodzieżowych romansów. Jednakże, nie jest ckliwym romansidłem, zwykłym harlekinem. Porusza też inne, poważniejsze tematy takie jak konflikty między rodzicami, a dziećmi, problem odnajdywania się w nowej sytuacji- trudnej i z początku przerażającej, problem ciągłego pragnienia kontaktu z drugim człowiekiem i samotności względnej.

,, Kocham cię tak, jak się kocha pewne ciemne rzeczy, potajemnie, w zasnutych mgłą zakamarkach duszy. "

Cała historia rozgrywa się w Paryżu i tak, jak w wielu książkach pokazywany jest on w samych superlatywach. Wiecie, miasto miłości- piękne, pełne magii i interesujących miejsc. Powiem szczerze, że odkąd osobiście odwiedziłam Paryż, nie potrafię zrozumieć fascynacji tym miejscem. Nie wiem, może akurat niefortunnie trafiłam na moment, w którym Paryż miał gorszy dzień, ale nie widziałam tego piękna, którym się tak wszyscy zachwycają. Mnie wydawał się on taki...zwykły. Nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, oczekiwałam czegoś więcej. I wcale nie mówię o znalezieniu pośród jego uliczek wielkiej miłości, jak to się dzieje w książkach!

Nie ma bohatera, którego bym nie lubiła. Nawet licząc Amandę, która starała się na każdym kroku uprzykrzyć Annie życie. Co więcej, nawet jestem jej wdzięczna, ale dlaczego, nie mogę zdradzić. Wracając do tych bardziej pozytywnych bohaterów, nie będę oceniała każdego z osobna. Skupię się jedynie na Annie i Etienne. Najpierw kobiety.
Niezwykle polubiłam Annę, mam do niej szacunek- została wysłana do szkoły we Francji bez rozmowy z nią o tym, ale dała sobie radę. W prawdzie z pomocą innych, ale dała sobie radę. Ja na jej miejscu zachowałabym się jak połączenie Harrego Pottera w domu Dursleyów i fontanny- zamknęłabym się w pokoju, udawała że nie istnieję, jednocześnie wypłakując hektolitry łez.
AKTUALIZACJA: Podejrzewam, że już bym się tak nie zachowała biorąc pod uwagę fakt, że pcham się na studia za granicą. 
Dodatkowo, Anna pod pewnymi względami przypomina mnie. Tak samo łatwo się zakochuje ( już nie, piętnastoletnia Demetrio) oraz  denerwuje ją olewcze traktowanie nauczycieli przez uczniów ( taka byłam święta). Jej charakter bardzo mi się podobał; według mnie Anna była wspaniałą osobą i prawda jest taka, że od samego początku kibicowałam jej na wszelkich możliwych polach. Kiedy Anna zaczęła rozumieć swoje uczucia do Etienne, nie zachowała się nierozważnie, nie narzucała się. Gdy dowiedziała się, że jest zajęty, postanowiła (przynajmniej w teorii) odpuścić. Nie myślała o sobie ( prawie), na pierwszym miejscu stawiała innych. Myślę, że może dlatego nie potrafiła dostrzegać w ludziach ich złych stron, a widziała tylko te dobre. Miała w sobie ogromne pokłady empatii. Rozumiała ludzi, ale tylko wtedy, gdy oni sami mówili jej, co ich gryzie. Minusy tej postaci? Anna była niesamowicie naiwna. Poza tym wierzyła w to, w co chciała wierzyć, nie ważne czy było to prawdą.
AKTUALIZACJA: I to, drogie dzieci, nazywa się idealizacja postaci. 

,,Im lepiej wiesz, kim jesteś i czego chcesz, tym rzadziej pozwalasz, żeby coś wytrąciło cię z równowagi. "

Teraz Etienne - mój przyszły fikcyjny mąż ( o nie, nastoletnia Demetrio, tylko nie to). Dawno nie zakochałam się aż tak w książkowej postaci. St.Claire miał coś w sobie takiego, co przyciągało dziewczyny i jak widać na mnie ta super moc też zadziałała. Ten chłopak to prawie ideał. Dlaczego prawie? Do tego zaraz dojdziemy, ale na razie skupmy się na plusach. Był miły, pomocny, uczciwy, potrafił mówić w dwóch językach, a dodatkowo był nieziemsko przystojny. Dziewczyny, no czego chcieć więcej? ( może mniejszej ilości wazeliny?) W dodatku to romantyk! Minusy tego pięknisia? Bardzo łatwo wpadał w gniew, miał momenty depresyjne, uporczywie poszukiwał kontaktu z drugim człowiekiem, co sprowadzało się do tego, że nie potrafił rozstać się z dziewczyną, której ewidentnie już nie kochał, a która spotykała się z nim " dla szpanu". Bał się samotności, uczepił się tamtej dziewczyny jak koła ratunkowego zapominając, że przecież nie jest sam- miał grupkę przyjaciół i Annę. Nie potrafił również wybrnąć z zyskiem dla niego z kłopotów i sytuacji, w które w pewnym sensie sam się wkopał. Etienne St.Claire, to problematyczna postać i to właśnie wokół niej kręcą się wszystkie dramatyczne wątki tej książki. Szczerze powiedziawszy były momenty, w których byłam na niego niesamowicie wściekła. Denerwowało mnie jego niezdecydowanie i naprawdę nie dziwię się Annie, że chwilami traktowała go oschle. To, co on wyprawiał z jej uczuciami, to po prostu przechodzi ludzkie pojęcie. A mimo to...

Podsumowując, Anna i Etienne byli dla siebie stworzeni. Oboje działali na siebie jak narkotyk. Uzależnili się od przebywania w swoim towarzystwie. Z początku było to zwykłe koleżeństwo. Potem nasi bohaterowie mówili o sobie jako o przyjaciołach, choć widać było jak na dłoni, że między nimi iskrzy. Chętnie napisałabym więcej, ale boję się, że przez przypadek zdradzę jakiś ważny fragment fabuły.
Książkę zdecydowanie polecam i sama na pewno ją zakupię w najbliższym czasie.
AKTUALIZACJA: Do tej pory nie kupiłam tej książki i jakoś się nie dziwię. Z tego, co napisałam i przeczytałam mogę wysnuć kilka wniosków o mojej piętnastoletniej wersji siebie - zakochiwałam się w każdej postaci męskiej, idealizowałam opisywanych bohaterów i zdecydowanie nie miałam pojęcia, co oznacza niezdrowa relacja w związku. Jak tylko będę miała wenę, to przeczytam tę powieść jeszcze raz i zrobię aktualizację z prawdziwego zdarzenia. Dopóki tego nie zrobię, postaram się zaufać sobie i polecę wam tę książkę, choć mam co do niej wątpliwości. 


OCENA: 9/10 


środa, 6 grudnia 2017

The Grinch Book TAG!!!

Witajcie ludziki! Jak Wam mija dzień? Mnie okropnie. Nie ma to jak dostać ataku paniki zaraz na pierwszej lekcji i zwolnić się po drugiej. Polecam takie sytuacje, z całego serca polecam. 
No nic, rozżalenie jest, ale trzeba to rozżalenie jakoś wykorzystać. W związku z tym, że dziś Mikołajki, a ja mam ochotę wszystkim popsuć święta, postanowiłam zrobić The Grinch Book TAG. Dziś czuję się jak taki Grinch, więc ten TAG jest dla mnie idealny! 



1. Połowa lampek na choince jest wypalona- książka, która rozpoczynała się dobrze, ale potem było tylko gorzej.

" Wyśnione miejsca" to jeden wielki gniot. To takie spalone ciasteczko w pięknej polewie, które gryziesz, bo wygląda smacznie, ale koniec końców okazuje się być obrzydliwe i martwe w środku. Dokładnie tak jak ja po przeczytaniu tego czegoś. Piękna okładka zapowiadała piękne wnętrze, ale przekonałam się, że nie warto oceniać książki po okładce. Fabuła z początku zapowiadała się ciekawie- tajemnicze miejsce spotkań, romans ludzi z dwóch różnych światów i tak dalej, i tak dalej. Okazało się, że to wszystko jest jedynie tłem dla ekscesów okropnej, złośliwej i protekcjonalnej Maribeth. A to nawet nie jest główna bohaterka! No, w teorii, bo w praktyce jest jej więcej niż każdej innej postaci. 



2. Irytująca ciocia nie chce zostawić cię w spokoju- średnia książka, którą wszyscy się zachwycają. 

Pamiętam, że kilka lat temu był szał na "Piękne istoty", które według mnie nie mają w sobie nic szczególnego. Denerwujący romans, niezrozumiałe zachowania bohaterów to tylko początek dłuuuuugiej listy rzeczy, które wskazują na to, że coś z tą książką jest nie tak. Nie rozumiem szału na nią tak jak nie rozumiem stwierdzenia, że powieść ta jest genialna i niezwykle oryginalna. Jak dla mnie jest ona zwyczajnie przeciętna. Nie wiem, może kolejne części serii dałyby mi szerszy pogląd na sprawę, ale po przeczytaniu pierwszej części nie mam ochoty na resztę. 



3. Twoje pupile nieustannie przewracają świąteczne dekoracje- bohater, który sporo napaskudził, ale nie jest czarnym charakterem.

Przyznam się wam, że " Moje serce i inne czarne dziury" to książka, którą doczytałam do końca skacząc po stronach byleby tylko dowiedzieć się, jak to się wszystko zakończy. Nie myślcie sobie jednak, że to z książką było coś nie halo. Nic bardziej mylnego! Powieść jest bardzo dobra i gdyby nie fakt, że przeczytałam ją po łebkach, to dałabym jej osiem na dziesięć gwiazdek. Niestety, porusza ona ciężkie tematy takie jak samobójstwo i życie ze świadomością, że przyczyniło się do czyjejś śmierci. Wybrałam zły moment na zapoznawanie się z tą historią i to moja wina, że jej nie doczytałam. 
Bohaterem, którego wybrałam jest Roman- główny bohater. Przez jego nieuwagę i nie ukrywajmy, wykorzystanie sytuacji do niecnych celów z ówczesną dziewczyną, jego młodsza siostra utopiła się w wannie. Chłopak nie jest czarnym charakterem, bo nie zabił jej umyślnie, ale prawda jest taka, że jest on po części winien tego, co się stało. Nie dziwię się, że nie mógł sobie tego wybaczyć. Taka wina to spory kamień na barkach. 



4. Słyszysz jak Twoi rodzice wystawiają prezenty i dowiadujesz się, że Święty Mikołaj nie istnieje- książka, która została ci zaspojlerowana.

I tu was wszystkich zaskoczę ( albo nie, jeśli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu)! Uwielbiam spojlery, bo napędzają mnie one do czytania danej książki. Nieraz sama sobie spojleruję zaczynając czytanie od ostatnich stron. TAKA JESTEM SZALONA!

5. Widok z okna przysłania ci gruba warstwa śniegu- bohater, którego po prostu nie mogłeś zrozumieć.

Clary. Po prostu Clary. Bohaterki " Darów Anioła" nie mogłam znieść we wszystkich książkach serii. Nie rozumiałam i wciąż nie rozumiem tej dziewczyny. Jej zachowania i decyzje były irracjonalne. Kiedy wszyscy wokół mówili jej, żeby czegoś nie robiła, albo gdzieś nie szła, ta jak głupi osioł pakowała się w kolejne niebezpieczne sytuacje, z których musieli ją wyciągać przyjaciele. Jasne, po co narażać tylko siebie, skoro można narażać każdą osobę, na którą się natkniesz! Poza tym jej relacja z Jace'm wydawała mi się wręcz chora. Koleś próbował się jej pozbyć myśląc, że jest jego siostrą, ale ta, choć powtarzając ten fakt w głowie pierdyliard razy i tak próbowała wpakować mu się do łóżka. No, może nie dosłownie. Chociaż... 



6. Należysz do jedynej w swoim rodzaju grupy singli, a wszędzie wokół słyszysz Mariah Carey i jej " All I want for Christmas "- książkowa para, której nie możesz znieść. 

Kojarzycie zbiór opowiadań " Podaruj mi miłość"? Wiecie, świąteczny klimat i te sprawy. Jestem właśnie w trakcie czytania piątego opowiadania... ale ja nie o tym. Do tej kategorii posłużę się główną bohaterką opowiadania Kelly Link pt. " Dama i lis". Raz, że to opowiadanie jest okropne, ale o tym opowiem wam innym razem. W każdym razie, główna bohaterka, której imienia nie pamiętam, odkąd jej matka trafiła do więzienia, każde święta spędzała z rodziną przyjaciółki matki. Owa przyjaciółka miała syna Daniela, z którym dziewczyna się wychowywała. Którejś śnieżnej Wigilii owa bohaterka zobaczyła za oknem postać mężczyzny w staromodnym stroju. Przez kolejne lata próbowała do niego zagadywać, ale ten niewiele mówił. Mam nadzieję, że na tym etapie wszyscy się zrozumieliśmy- z Danielem dziewczyna przyjaźni się od dziecka i traktuje go trochę jak brata, tyle że z benefitami. Z drugim gościem przez kilka lat zamieniła może z dziesięć zdań. Na końcu opowiadania, gdy SAMI-WIECIE-KTO mówi temu drugiemu, że już go nie opuści, magiczna Dama w zamian za porzucenie tego w staromodnym stroju ofiaruje dziewczynie " to, czego zawsze chciała", czyli wspólnej przyszłości z Danielem. Tym samym, którego odepchnęła, gdy ten przyszedł do niej z kwiatami, ofiarując swoje serce. 
Okej, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Czy duch, czy syn przyjaciółki matki- to po prostu nie mogło się udać. 



7. Nie możesz się pozbyć tego szorstkiego swetra, który otrzymałaś na święta lata temu- wybierz kilka książek, które siedzą na twojej półce już trochę czasu, jednak brak ci motywacji by je przeczytać, mimo to nie masz serca się ich pozbyć. 

Ta mała grupka spoczywa na mojej półce jak nic od 2014, jak nie od dawniejszych czasów. " W imieniu Zeusa" to, jeśli się nie mylę, jedna z ulubionych książek mojego taty. Robiłam do niej podejście pod koniec podstawówki, czyli jakieś 7 lat temu. Postaram się ją ruszyć w tym roku, choć nic nie obiecuję. " Droga Ponurego" to biografia, którą dostałam na konkursie wokalnym również w szkole podstawowej. Sama nie wiem, czemu jeszcze jej nie przeczytałam. " Kryształową czaszkę" posiadam od gimnazjum i to samo, co z poprzednią pozycją, nie wiem czemu jej nie czytałam. Co do " Draculi"- bez komentarza proszę. Wiem, wstyd i hańba. 



8. Babcia odleciała na reniferku- bohater, którego śmierci cały czas nie możesz przeboleć. 

Wiem, że to będzie trochę oszukanie zasad, ale bohaterami, których śmierci nie mogę przeboleć są pasażerowie trzeciej klasy " Titanica". I tak, mówię o prawdziwych ludziach. Według " Titanic. Pamiętna noc" Waltera Lorda, pasażerów tej klasy dosłownie zamknięto w ich przedziałach, by nie pchali się oni do łodzi podczas ewakuacji statku. To, że nikt się potem po nich nie pofatygował, to jest coś strasznego. Ci, którzy znaleźli inną drogę ucieczki niż przez drzwi, żyli dłużej. Ci, którzy zostali... no cóż, poszli na dno razem ze statkiem. Potraficie sobie to wyobrazić? Być świadomym, że nie ma ratunku. Być świadomym własnej nieuchronnej śmierci. Przerażające. 



9. Wszystkie centra handlowe są okropnie zatłoczone- seria, która ma za dużo tomów, za bardzo się ciągnie. 

Nie mogę sobie przypomnieć żadnej serii, która według mnie byłaby za długa. Te, które czytałam lub czytam bardzo lubię, dlatego nie mam na co narzekać. Poza tym, uważam że skoro autor pisze kolejne części cyklu, to robi to w jakimś celu. Chociażby robił to dla zwiększenia objętości swojego portfela, nie mam prawa go oceniać. 


To już wszystko na dziś! Drogie ludziki, drodzy ludziowie, mam nadzieję, że moje odpowiedzi się Wam podobały. 
Jak Wy byście odpowiedzieli na te pytania, czy raczej co Wy byście dopasowali do tych kategorii? Liczę na odzew z Waszej strony! 
Tymczasem żegnam się z Wami i życzę Wam wszystkim miłego wieczoru :)


poniedziałek, 4 grudnia 2017

#75: Girl Online. Solo. ( Zoe Sugg) - recenzja.

Hej ludziki! Zostało 21 dni do świąt!!! Czy mnie przybywa wolnego czasu? Niezbyt, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się wrzucać coś na bloga przynajmniej dwa razy w miesiącu. Najwięcej postów pojawi się w okresie świątecznym oraz ferii zimowych. Posty z ferii będą głównie takim moim mini sprawozdaniem z mojej wyprawy do Anglii. Dajcie znać, czy chcielibyście poczytać o jakimś konkretnym miejscu :)
Co dziś dla was mam? Recenzję książki, którą udało mi się przeczytać już w kwietniu. Mówię o trzeciej części " Girl Online" autorstwa Zoe Sugg. Wybaczcie, że opis fabuły będzie cytatem z lubimy czytać, ale szczerze przyznam, że niewiele z niej pamiętam. Poza tym, recenzja jest stara i gdybym teraz przeczytała tę powieść prawdopodobnie podeszła bym do niej z większym dystansem i mniejszą dawką emocji. Zostawiam ją jednak taką, jaką ją napisałam kilka miesięcy temu.

Oryginalny tytuł: Girl Online. Going Solo.
Autor: Zoe Sugg
Tłumacz: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 348

,,Na początku nowego roku szkolnego jest gotowa stawić światu czoła w pojedynkę. Noah skrócił swoje światowe tournée, zapadł się pod ziemię i nikt – nawet Penny – nie ma pojęcia, co się z nim dzieje. Megan zaprasza Penny do swojej akademii artystycznej, więc nadarza się okazja do zawarcia nowych przyjaźni. 
Dobrym sposobem na tęsknotę jest pomaganie wszystkim wokół. Elliot potrzebuje swojej najlepszej przyjaciółki bardziej niż kiedykolwiek, a nowo poznana Posey zmaga się z tremą i szuka pomocnej dłoni. Ale czy Callum, czarujący Szkot z akademii Megan, jest w stanie rozproszyć smutki Penny? Czy uda się jej zapomnieć o Noah, skoro wciąż prześladują ją wspomnienia? "

Mimo, że "Girl Online. Solo." była dużo słabsza od poprzednich części, równie dobrze mi się ją czytało i tak samo emocjonalnie przeżywałam każdy zwrot akcji, mniejszy czy większy. Myślę, że seria ta jest takim moim guilty pleasure świata książek. Niby wiem, że nie jest to literatura wysokich, ani nawet średnich lotów, ale zawsze zakochuję się i będę zakochiwała w przygodach i perypetiach Penny. Ale podchodząc do tego wszystkiego na poważnie, książka ta była kopią pierwszej części, do bólu przewidywalna. Nawet zakończyła się w podobny sposób! Jasne, nie mówię o kopiowaniu kropka w kropkę, ale jest wiele bardzo, ale to bardzo podobnych momentów. Według mnie, Zoella napisała to, by zarobić trochę więcej pieniędzy, nic więcej.

,, Dasz radę. Po prostu uznaj swój stres. Zauważ swój strach. Zobacz go.. Wyobraź go sobie jako rzęsisty deszcz. Większość ludzi wolałaby, żeby stale świeciło słońce, ale ty wiesz, że czasem musi popadać. Drzewo potrzebuje deszczu, żeby przetrwać. Możesz wykorzystać ten strach jako motywację. Nie próbuj udawać, że się nie boisz. Potraktuj swój strach z szacunkiem, na jaki zasługuje, a potem zostaw go za sobą. "

Powieść jest niesamowicie schematyczna, co więcej KAŻDA część tej trylogii opiera się na tej samej budowie. Najpierw poznajemy rozterki głównej bohaterki i jej przyjaciół, potem sytuacja zaczyna się zmieniać na lepsze, aż tu nagle następuje zwrot akcji. Zła postać robi coś okropnego ale oczywiście jakoś udaje się wszystko odwrócić i naprawić. Zła postać dostaje za swoje, dobro triumfuje, wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Czytanie " Girl Online" jest jak oglądanie dowolnego filmu Disneya. Nie ważne, jak bardzo ten zły by się starał, wszystko zawsze, ale to zawsze się dobrze kończy.

,,Gasząc czyjś blask, sami nie zaczynamy świecić jaśniej. "

Właściwie nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym napisać o tej książce. Moja ocena bohaterów się nie zmieniła, nadal jednych uwielbiam, a innych nie cierpię. Z tymi nowymi udało mi się zaprzyjaźnić, ale to tyle. Nie mogę ich w żaden sposób ocenić, bo niewiele o nich wiem. Pojawili się epizodycznie, ale mam nadzieję, że jeszcze uda mi się ich spotkać. Bo podkreślam, marzę o kolejnej części  ( * AKTUALIZACJA: Zmienił mi się trochę gust i wątpię, bym sięgnęła po kolejną część, jeśli taka kiedykolwiek powstanie).

OCENA: 7/10




czwartek, 16 listopada 2017

PAŹDZIERNIKOWY KONKURS URODZINOWY- WYNIKI !!!

Hej ludziki! Tym razem udało mi się wyrobić z wynikami w dwa dni po zakończeniu konkursu. To jest szybkość! Ale do rzeczy. Jak obiecywałam, tym razem w konkursie mogły wygrać aż trzy osoby. Oto nasi zwycięzcy: Katrina , Princess Malpka oraz Beata Kandzia!!! 
Gratulacje! Oto screeny z losowania ( w razie stwierdzeń lub myśli, że to nie los, a ja wybierałam):








Jeszcze nie wiem, kiedy następna edycja konkursu także czekajcie cierpliwie i wypatrujcie!!! Zwycięzcom jeszcze raz gratuluję i życzę miłego czytania :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...